25 listopada, 2012

Q&A i jedzonko słabościowe

Coś złego się dzieje z Blogerem czasami…nie wiem czy zauważyliście ale komentarze na stronie 'Zadaj pytanie’ nie ładują się. Domyślam się, że na wielu innych gdzie jest ich więcej dzieje się tak samo. Jest to błąd javascriptu i niestety nic na razie nie poradzę, ale zgłoszę to po prostu. Na początku myślałam, że to kwestia przeglądarki, ale niestety nie. Na szczęście w panelu widzę te pytania i dziś w tym poście postaram się na nie odpowiedzieć 🙂

Moglabys napisac coś na temat regulowania metabolizmu po długotrwałym odchudzaniu? Tzn. ile czasu to zajmuje, co trzeba jeśc i w jakiej ilości, po jakim czasie można rozsądnie zacząc spalac tłuszcz wysiłkiem fizycznym i ewentualnie nieco bardziej zmniejszoną w kalorie dietą? – dotyczy posta
Każdy metabolizm jest inny, nawet te 'dobrze’ funkcjonujące różnią się od siebie znacznie. Dotyczy to zarówno preferowanego paliwa (węglowodany/tłuszcz) jak i odczuwania głodu/sytości czy umiejętności spalania tkanki tłuszczowej. 
Gdy na skutek diety nieskoenergetycznej i niskotłuszczowej nasz metabolizm zwolnił i pewne procesy zachodzą inaczej lub nie zachodzą wcale, większość 'normalnych’  zasad nie ma zastosowania. Pytanie czym się taki zwolniony metabolizm objawia? Czy tylko tym, że jemy coraz mniej a waga stoi, czy może już włosy i paznokcie odczuły tą dietę? A może nawet hormony (nietolerancja na zimno, zaburzenia okresu)? Być może spadki energii i napady głodu lub kompulsywnego objadania?
Niemniej jednak zawsze podstawą jest jedzenie – dużo jedzenia. Nie bawiłabym się tu w półśrodki tylko postawiła na nasze zapotrzebowanie plus mała nadwyżka. Większość osób niestety może przybrać na wadze gdy zacznie więcej jeść. Ja sama z 48 kg nagle miałam 53 w chyba dwa miesiące. Jest to przejściowy stan i nie martwiłabym się tym zbytnio. Nasz organizm potrzebuje czasy aby pewne procesy na nowo sobie poukładać, do tej pory gdy dieta była nieprawidłowa (np. za długo redukcyjna) musiał uruchamiać wiele rozwiązań na czerpanie energii czy wytwarzanie hormonów, dlatego nim nauczy się to robić w inny sposób, nadwyżka kaloryczna może być zgromadzona. Dochodzi jeszcze kwestia spalania własnych kwasów tłuszczowych, która często po odchudzaniu (ubogim w tłuszcze) jest zablokowana. Średnio w mózgu nauka nowych procesów to czas do 6 miesięcy. Nie jest to łatwa droga. Dieta bogata w składniki odżywcze, bez przetworzonych węglowodanów, z wartościowym białkiem i tłuszczem to podstawa.
Odnośnie wysiłku – przeważnie żaden nie spala tłuszczu….ćwicząc wykorzystujemy głownie glikogen zgromadzony w wątrobie, dopiero po dłuższym czasie gdy glukozy już nie ma spalamy tłuszcz. Nie chcemy jednak tego, nie chcemy ćwiczeniami spalać tłuszczu, bo organizm z pewnością zadba aby zawsze było dostępne to źródło paliwa. No i kwestia kalorii – godzina spala 300-600 kcal średnio przy umiarkowanym wysiłku. Przy siłowym lub interwałowym dużo mniej, dlatego ważne jest aby wybierać te czynności które spalą jak najwięcej kalorii po treningu, co nazywamy spalaniem potreningowym. I są to wszystkie beztlenowe aktywności takie jak HIIT, interwały, intensywne siłowe. Takie treningi pomagają w sprawniejszym metabolizmie.
Może napiszesz notkę o przyprawach które stosujesz w kuchni i najmniej przetworzonych kupnych dodatkach do żywności (np. myślę o koncentracie pomidorowym czy suszonych ziołach, bakaliach). A bardzo mnie ciekawi Twoje zdanie na temat maku:) zbliżają się święta, wolałabym wiedzieć co drzemie w tym przysmaku (oczywiście pytam o własnoręcznie przygotowany mak o znanym i krótkim składzie). Dzięki z góry:)
Ostatnio szaleję z przyprawami, ale przyznaję się, że kupuję gotowe mieszanki. Jest kilka firm, które mają takie bez dodatków i z ekologicznych upraw nawet.  Ja osobiście lubię te z papryką, chilli, czosnkiem, pieprzem lub na nutę indyjska z kurkumą, cynamonem itd. Mieszanki są przeróżne. Praktycznie każde zioła będą ok i jest to tylko kwestia naszego podniebienia. Do zup lubię ziele angielskie, liście laurowe, lubczyk.
Do warzyw bazylię, oregano, tymianek. W każdym sklepie ze zdrową żywnością są takie gotowe mieszanki, teraz nawet w Rossmanie jedna firma się sprzedaje 🙂
Mak, podobnie jak orzechy i pestki, ma swoje wady i zalety. Moim głównym niepokojem jest duża zawartość Omega6 i kwasu fitynowego. Ale odpowiednie namoczenie i jedzenie takich produktów raz na jakiś czas moim zdaniem jest zupełnie ok. Ewentualnie częściej w małej ilości (jak np. orzechy). Zawsze gdy coś ma złe i dobre strony, tak że ciężko zdecydować jednoznacznie, umiar jest najlepszą opcją. Nawet jak w święta tego makowca zjemy pół blaszki to myślę, że nasz organizm sobie poradzi 🙂 Generalnie myślę, że są okazje gdzie nie warto się przejmować tym co jemy 🙂 Na zdjęciu jest moje mięso w kliku przyprawach, bo nie umiem się zdecydować na jedną (kartka jako ściąga) 🙂
Zastanowił mnie skład maku? Co miałaś na myśli? 🙂
 
 
Jeśli jakieś pytanie mi umknęło (nie wiem czy widzę wszystkie komentarze z tamtej strony) to proszę napiszcie jeszcze raz tutaj.
 
Jedzonko….hmm zawsze jak milczę to nie mam się czym chwalić jeśli chodzi o dietę. Nie wiem czy to kwestia, że jestem tak zajęta, że nie mam czasu na nic i jem różnie, czy może jem różnie i później nie chce się chwalić 🙂
W każdym razie ten tydzień był ciężki. Męczy mnie od wielu dni już lekkie przeziębienie….nie czuję się chora, ale też nie jestem w 100% sobą. Raz czy dwa dziennie lekki katar w sumie, bo ból gardła minął. Dużo też stresu było ostatnio, dlatego cieszę się, że jednak mnie nie rozłożyło przy tak już nadszarpniętej odporności. Cały tydzień był dla mnie pełen różnych wydarzeń, spraw do załatwienia, emocji i różnego samopoczucia.
Grzechów dietetycznych było dużo. Jadłam co prawda główne posiłki  takie jak zawsze i byłam dość konsekwentna w tej kwestii, ale pojawiły się dziwne dodatki. Widać w chwili słabości sięgamy po swoje najbardziej uzależniające polepszacze. Moim są orzechy przede wszystkim, więc w tym tygodniu zjadłam jakiś kilogram pistacji (było mi lepiej jak nie wiedziałam ile, policzyłam tylko aby Wam napisać). Co dziwne…nic mi nie jest 😀 Zawsze myślałam, ze po nadmiarze orzechów mnie wysypuje….jednak nic. Drugą słabością jest za dużo kokosa, ale to nic nowego i całkowicie tą słabość akceptuję. Trzecia i czwarta są już niestety mniej sympatyczne: guma do żucia i cola 🙁
Nie napisze ile paczek gum poszło, ale duuuuuużo. Z cola mam większy umiar na szczęście. Nie powiem abym czuła się gorzej od czegokolwiek lub widziała jakieś konsekwencje moich słabości. Procentowo pewnie to jest jakieś 10% mojej diety….niemniej jednak wszystko dobre co się kiedyś kończy i od jutra wracam na swój tor. Czemu o tym piszę w ogóle? Bo chyba pierwszy raz od lat nie jest mi źle gdy nie trzymam się swoich założeń odnośnie jakości czy ilości jedzenia. Ba, nawet mi zupełnie miło było podejść tylko dla satysfakcji rzeczy, których nie jem w ogóle lub jem mało. Zero negatywnych myśli czy wyrzutów sumienia. I nie wiedziałam do tej pory, że tak potrafię 🙂 Zawsze objadaniu czy jedzeniu czegoś okropnego/kalorycznego/chemicznego/niezdrowego towarzyszyły mieszane uczucia.
Teraz planuję pogrzeszyć w święta więcej, więc na blogu powinno pojawić się  trochę przepisów na różne mniej lub bardziej paleo słodkości. 
Ps. Czym lubicie grzeszyć? 🙂
 

Szkolenie
nadwrażliwości pokarmowe

Od nadwrażliwości pokarmowych do autoimmunologii

dieta
eliminacyjna

Samodzielne rozwiązywanie problemów pokarmowych.

pobierz
przewodnik

Paleo w pigułce.

Zapisz się na
konsultacje

Najczęściej czytane

Hashimoto (autoimmunologiczna niedoczynność tarczycy)

Niedoczynność to poważny problem w ostatnich latach. Coraz więcej osób choruje i coraz częściej pacjent słyszy, że jego choroba to Hashimoto. Przeważnie... Zobacz więcej


Euthyrox, Eltroxin – czego nie wiesz o syntetycznym T4?

Nie ma dnia abym nie dostała wiadomości na temat chorób tarczycy. Niedoczynność jest tak często diagnozowana w ostatnich latach, że zaczyna to... Zobacz więcej


Reaktywna hipoglikemia i insulinooporność

Problemy z poziomem glukozy we krwi są bardzo powszechne, ponieważ wile różnych czynników wpływ na stabilność glukozy we krwi. Stres, nieodpowiednia dieta,... Zobacz więcej


SIBO czyli najczęstszy powód Zespołu Jelita Drażliwego

Zespół jelita drażliwego to jedna z najczęstszych diagnoz na świecie. Nazywam ją workiem, do którego można wrzucić dosłownie wszystko, co daje objawy... Zobacz więcej


Gdy metylacja zawodzi – mutacja genu MTHFR

MTHFR – zapamiętajcie ten akronim, za kilka lat będzie o nim głośno. Dzisiejszy post, w moim odczuciu, jest jednym z ważniejszych. Przynajmniej... Zobacz więcej


Archiwum wpisów

Archives

Godziny otwarcia gabinetu:

PN-PT 10:00-18:00

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.