27 lipca, 2012

Sens zmian w diecie i jedzonko

Często od różnych osób słyszę, że mój sposób odżywiania nie jest dla nich. I tu padają dwa argumenty: 'to nie dla mnie’  lub 'nie potrzebuje’. Od dawna zastanawiam się, co tak naprawdę oznacza, że ktoś nie potrzebuje jeść zdrowo. Czy chodzi tylko o to, że taka osoba nie odczuwa, żadnych dolegliwości zdrowotnych czy może nie potrzebuje schudnąć? A może ma już swoją dietę, która działa.

Ja miałam taką dietę. Po sporej redukcji wagi przez kilka lat pięknie trzymałam wagę i jadłam zdrowo. Dziś wiem, że nie było to zdrowo, ale niestety jeśli coś jest powszechne to uważamy to za normalne.
Jadłam więc dużo warzyw i owoców, ryby, jajka, raz dziennie  zboża (otręby, płatki gryczane i jęczmienne, makarony żytnie, razowe, ryżowe, ryż brązowy), nabiał, orzechy. Unikałam wszystkiego co ma więcej niż 200 kcal w porcji i chorobliwie bałam się tłuszczu. Liczenie kalorii było oczywiście podstawą, podobnie jak jedzenie z zegarkiem w ręku 5-6 posiłków co 2-3 godziny. Trenowałam intensywnie 6 razy w tygodniu. I można powiedzieć, że czułam się świetnie i byłam zdrowa. Nie byłam o czym już pisałam niedawno.


I mimo zmiany sposobu odżywiania oraz ogromnej poprawy w każdym aspekcie życia, wciąż niektóre moje problemy nie zostały uporządkowane. I nie zostaną tak łatwo. Wciąż od czasu do czasu walczę z drażliwymi jelitami oraz ze złym wydzielaniem kortyzolu. Ale wiem, że jestem na dobrej drodze aby i te kwestie zostały zredukowane. Pierwsza, co prawda istnieje na moje własne życzenie, bo wciąż nie mam ochoty na dietę eliminacyjną, druga jest niestety wynikiem nie tylko diety i z tego powodu czuję się bardziej bezradna w tym temacie.
Niemniej jednak do czego zmierzam to fakt, że nie da się oceniać zdrowia na podstawie naszego wyglądu lub samopoczucia. Są wyznaczniki w postaci aktywności fizycznej, markerów biochemicznych oraz poziomu stresu. Czyli to jak bardzo jesteśmy zdrowi można utożsamić z naszą sprawnością fizyczną, wynikami badań laboratoryjnych oraz ze zdolnością do radzenia sobie ze stresem i ogólnym jego poziomem w naszym życiu.
I rozumiem postawę osób, które nie odczuwają żadnych objawów choroby czy nawet dyskomfortu. Jednak w przypadku gdy wiemy, że nasza dieta szkodzi, powoduje że jesteśmy nieszczęśliwi i sfrustrowani, czasem nawet objawia się fizycznym bólem, postawa negująca jest destrukcyjna.

Z mojego doświadczenia wynika, że największym problemem jest odstawienie zboża. Zastanawiam się o co chodzi z tym zbożem, że ludzie na samą myśl są nerwowi i ofensywni. To tylko jedzenie w końcu. Jest tona innych rzeczy, które można zjeść i to nie koniec świata. Tymczasem widziałam już tonę reakcji dotyczących eliminacji zbóż: od płaczu, agresji, po stany depresyjne.

I najgorsze jest, że wiele osób nie chce nawet spróbować coś zmienić. I nawet jak mają ku temu wskazania, to moim zdaniem póki nie będą poważne, żadna zmiana nie nastąpi. Jestem idealnym przykładem. Wiem że niektóre warzywa mi szkodzą i drażnią jelita, ale nie zawsze i nie każda ilość, więc wolę pocierpieć i mieć przyjemny obiad niż odpuścić 🙂 Niemniej jednak ostatnio lekko się przytrułam i podrażniony układ pokarmowy zareagował mocniej niż zawsze i siłą rzeczy zmuszona byłam odpuścić. Tylko niestety w przypadku poważnych chorób ustąpienie gdy objawy są już bardzo nasilone, może oznaczać że jest już za późno.

Przyznam jednak, że na szczęście częściej widzę postawę chętną do zmian i wykazująca zaangażowanie w kierunku lepszego żywienia i zdrowia. Problem pojawia się po jakimś czasie gdy okazuje się, że dana osoba po prostu nic nie robi. Za wyjaśnienia podaje: brak silnej woli, brak czasu, złe geny itd. I zastanawiam się jak to jest….bo silna wola nie jest potrzebna aby jeść zdrowo. Silna wola jest niezbędna gdy mamy narzuconą i restrykcyjną dietę, która pozostawia nas głodnymi lub która nie daje satysfakcji. Oczywiście pierwsze tygodnie zmiany sposobu żywienia i detoksu od wszystkich pysznych i przetworzonych cudów są ciężkie i wymagają odrobiny samozaparcia, ale dotyczy to każdej dziedziny życia – nigdy zaczynanie czegoś  nowego nie jest proste. Ale jest do pokonania. Więc czemu tylu osobom się nie udaje? Może to kwestia wyborów. I myślę, że mamy z tym problem. Zawsze szukamy gotowych rozwiązań. Na forach spotykam tylko posty wołające o rozpiski, gotowe jadłospisy i wytyczne co wolno, a czego nie. Nie tędy droga. Gdy zrzucamy na kogoś odpowiedzialność za to jak jemy i żyjemy to automatycznie pozwalamy, aby ktoś inny niż my decydował o tym. Jeśli ktoś inny będzie decydował to prędzej czy później dopadnie nas frustracja i bunt. To my musimy sami podejmować decyzję w oparciu o to co wiemy, co czujemy i mając na uwadze cel, do którego dążymy.

A to naprawdę jest proste: jeść zdrowo, unikać przetworzonych rzeczy, ograniczać cukier, skupić się na naturalnych produktach, spać, ćwiczyć, radzić sobie ze stresem…i nikt nie mówi, że uda się od razu to wszystko uporządkować. Nie jednej osobie zajmuje to nawet rok czasu, aby w końcu złapać równowagę.

Jedzonko wczoraj:

1) bcaa, kilka kawałków skóry z kurczaka, woda z sokiem z limonki (niech mnie nikt nie pyta czemu jem takie rzeczy przed treningiem, bo nie mam pojęcia, po prostu potrzeba była bardzo silna 🙂 )
2) sałatka: pieczony kurczak, awokado, pół papryki, kilka rzodkiewek, kiełki brokuła, mix sałat, ogórek małosolny
3) mieszanka indyka i resztek kurczaka, brokuł drobno pokrojony, domowy rosół (kiedyś podam przepis, to taki niezwykle tłusty bulionik tak naprawdę), dużo pietruszki, łyżka ghee
4) dwa jajka smażone na oleju kokosowym z 3 plasterkami szynki wołowej, dwa plastry bekony, dużo szpinaku, pomidor,  skrzydełko kurczaka, kilka ogórków małosolnych, jakiś cukierek mężowy (wróciłam z pracy tak głodna, że nawet nie zdawałam sobie sprawy ile zjadłam, aż to teraz napisałam)

Na koniec dnia podjadłam pieczoną wołowinę i łososia, które robiłam na kolejne dni…niby pod pretekstem testu czy są gotowe, ale tak naprawdę mało mi było 🙂

Szkolenie
nadwrażliwości pokarmowe

Od nadwrażliwości pokarmowych do autoimmunologii

dieta
eliminacyjna

Samodzielne rozwiązywanie problemów pokarmowych.

pobierz
przewodnik

Paleo w pigułce.

Zapisz się na
konsultacje

Najczęściej czytane

Hashimoto (autoimmunologiczna niedoczynność tarczycy)

Niedoczynność to poważny problem w ostatnich latach. Coraz więcej osób choruje i coraz częściej pacjent słyszy, że jego choroba to Hashimoto. Przeważnie... Zobacz więcej


Euthyrox, Eltroxin – czego nie wiesz o syntetycznym T4?

Nie ma dnia abym nie dostała wiadomości na temat chorób tarczycy. Niedoczynność jest tak często diagnozowana w ostatnich latach, że zaczyna to... Zobacz więcej


Reaktywna hipoglikemia i insulinooporność

Problemy z poziomem glukozy we krwi są bardzo powszechne, ponieważ wile różnych czynników wpływ na stabilność glukozy we krwi. Stres, nieodpowiednia dieta,... Zobacz więcej


SIBO czyli najczęstszy powód Zespołu Jelita Drażliwego

Zespół jelita drażliwego to jedna z najczęstszych diagnoz na świecie. Nazywam ją workiem, do którego można wrzucić dosłownie wszystko, co daje objawy... Zobacz więcej


Gdy metylacja zawodzi – mutacja genu MTHFR

MTHFR – zapamiętajcie ten akronim, za kilka lat będzie o nim głośno. Dzisiejszy post, w moim odczuciu, jest jednym z ważniejszych. Przynajmniej... Zobacz więcej


Archiwum wpisów

Archives

Godziny otwarcia gabinetu:

PN-PT 10:00-18:00

Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.